poniedziałek, 3 lutego 2014

W oczekiwaniu na wiosnę...

 
I stał się luty. I stała się...wiosna!? Oj tak, przez te skoki temperatury można się pomylić. Wraz z odejściem starego miesiąca stopniały śniegi, w końcu ukazały się chodniki a temperatura nagle skoczyła powyżej 5 stopni w plusie.
 
A ja - od razu czuję, że odżywam - znowu mam chęć, energię do działania, przestawiania, ozdabiania, gotowania. Urodziłam się w niewłaściwej strefie klimatycznej - zimno i brak słońca sprawiają, że najchętniej zagrzebałabym się na cały ten okres pod stertą pledów i poduch ;-) Co ciekawe - z wiekiem odczuwam coraz większy dyskomfort związany z brakiem światła i chłodem - kiedyś nie przeszkadzało mi to w ogóle, teraz, z roku na rok coraz trudniej jest mi przebrnąć przez zimę. Czy to normalne, czy tylko ja tak mam?
 
Jak tylko dzień zaczyna robić się dłuższy a słupek rtęci wędruje do góry, wracają mi siły witalne. Wraca ochota na zdrowe i kolorowe jedzenie, na spotkania z przyjaciółmi, na długie spacery. Mam chęć na staranny wybór garderoby dla siebie i córeczki  - niezdominowany potrzebą założenia najgrubszych rzeczy, które mamy w posiadaniu. W głowie mam plany na nowe roślinki, aranżacje, ciasta i ciasteczka, na szycie i dłubanie różnych różności. Chce mi się - ciepła, słońca, kolorów!


 
    źródło: weheartit
 
 
Wiem, wiem, zima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i może mnie bardzo niemile zaskoczyć. Tym bardziej staram się wprowadzać do domu coraz więcej koloru. Chyba dlatego nie mogłam się oprzeć tym ślicznym buteleczkom, jak tylko zobaczyłam je w sklepie, musiałam je mieć. Patrząc na nie od razu robi mi się jakoś weselej. Już nie mogę się doczekać, kiedy włożę do nich świeżo kwitnące gałązki.
 
 

 
 
Nawet wieczorem rozświetlają kolorem parapet okienny.
 
 
 
 
 
 
 
 
Z tych samych powodów nie mogłam się oprzeć zasłonce do pokoju naszej Nusi - jest tak radosna, wcale nie w jakieś misie czy laleczki, ale mimo to bardzo słodka i dziewczęca. Już od dłuższego czasu szukałam jakiegoś fajnego wzoru, aż tu dzisiaj trafiłam na nią przypadkiem podczas zakupów! Do tego po sprawdzeniu ceny zostałam wniebowzięta, bo z racji faktu, że to ostatnie sztuki towar został przeceniony o połowę. Grzechem byłoby nie kupić ;-) Będzie wnosić do pokoiku naszej maludy delikatność i wiosenny akcent.
 
 
 
 
 
Pozostaje tylko męczyć mojego połówka o przywieszenie karniszy - ale to już jest całkiem inny problem ;-)
 
 
 
 
 
Tak zaopatrzona, mogę jeszcze troszkę na tę wiosnę poczekać. A póki co, ratuję się jak mogę polepszaczami humoru - dobra kawka i małe co nieco, to jest zdecydowanie to co Tygryski lubią najbardziej :D



 
 
 
Zatem - byle do wiosny!
 
 
 
 
 

6 komentarzy:

  1. Interesująco się zapowiada Twój blog. Dlatego będę pilnie obserwować. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! :)) Jeszcze dużo nauki przede mną, ale będę się starać, żeby coś z tej pisaniny wyszło ;-)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Ojej, to zupełnie jak ja! Też się czuję jakbym się urodziła w niewłaściwej strefie klimatycznej:) I to jeszcze w listopadzie! A ja totalnie działam na baterie słoneczne i w okresie zimowym jest mi równie ciężko. Wiosno przybądź! Pozdrawiam serdecznie i słoneczka życzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może ci urodzeni jesienią tak maja,że tęsknią za słońcem-ja jestem z października :-) ale najgorszy okres już za nami,dzień jest dłuższy wiec byle no wiosny ;-)
      Pozdrawiam słonecznie i dziekuje za odwiedziny :-)

      Usuń
  3. Te buteleczki są bardzo fajne, idealne na pojedyncze kwiaty, przy tym barwne i kolorowe.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziekuje :-D właśnie czekam aż moja córcia sie obudzi i jedziemy po kwiatki do nich :-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń