niedziela, 13 kwietnia 2014

Pędem, czyli przygotowania do Świąt.



Kolejny tydzień minął mi nie wiem kiedy. Dopiero co, były 4 tygodnie do Wielkanocy, aż tu nagle uświadomiłam sobie, że został ledwo tydzień. I oczywiście pojawiła się panika - bo nic jeszcze nie gotowe, okna nie pomyte, planu na świąteczne menu brak, ja ląduję w domu codziennie grubo po 18tej, a jeszcze weekend dość intensywnie wypełniony towarzysko - kiedy ja to wszystko zrobię???
 
Na szczęście jednak, wzięłam się w garść, stworzyłam plan działania i zakupów i można powiedzieć, że dzisiaj wieczorem jestem w końcu na dobrej drodze ;-)) Dzięki mężusiowi, większość zakupów została zrobiona w piątek, domek ogarnięty wczoraj przed południem, a na dodatek, mój kochany mąż umył wszystkie okna :* Wieczorem domek błyszczał, a ja jeszcze zdążyłam wprowadzić trochę świątecznej atmosfery w postaci obrusa i nowych tulipanków :))
 
 
 
 
 
 
Miałyśmy też dzisiaj z maludą troszkę czasu na te przyjemniejsze przygotowania świąteczne :)) Najpierw posiałyśmy ( w końcu! ) rzeżuchę - mam nadzieję, że zdąży nam jeszcze wyrosnąć. Oczywiście, młoda miała mega radość mogąc bezkarnie pobabrać się w ziemi i porozsypywać w doniczkę i okolice nasionka ;-)))
 
Zabrałyśmy się też oczywiście za malowanie pisanek - operowanie farbami razem z półtorarocznym dzieckiem muszę uznać za sport wyczynowy ;-) Umalowane było chyba wszystko, poza jajeczkami, oczywiście ;-)) No, ale najważniejsza była frajda maludy i ten entuzjazm na jej brudnej buźce :))
 
Mimo to, coś tam udało nam się stworzyć - to znaczy, mimo wszystko na razie większy był w tym wkład mojej pracy, ale jesteśmy na dobrej drodze. Udało mi się skończyć na razie jajka a'la przepiórcze, zwykłe jeszcze schną i czekają na dalszą część przybrania. Tak wyglądają efekty naszej dzisiejszej pracy:
 
 
 
 

 
 
Nieco później, w czasie gdy młoda ucinała sobie południową drzemkę, udało mi się z naszych jajek stworzyć taką mini dekorację do kuchni - marcepanowy kurczaczek trafi już niedługo do koszyczka mojego małego łobuza - póki co, dumnie zajmuje miejsce na kuchennej półeczce ;-))
 
 


 
 
U nas Wielkanoc zawsze jest kolorowa, jakoś po zimie zawsze potrzebuję koloru i nie jestem w stanie przełamać się na stonowane dekoracje świąteczne. Choć podglądam i podziwiam na waszych blogach dekoracje black and white, czy całkiem naturalne - kto wie, może kiedyś też w końcu zdecyduję się na takie.
 
 
 
 
Popołudnie upłynęło nam już na zupełnie innych zajęciach - zajęła nas impreza rodzinna, która dzięki dość znośnej pogodzie mogła choć w części odbyć się na świeżym powietrzu. Moje dziecię było wniebowzięte, kiedy jej starszy kuzyn przewiózł ją swoim mimi-quadem po ogrodzie ;-)) Nie wiem, czy to taki wiek, czy tylko moja córcia ma takiego świra na punkcie wszelkich pojazdów mechanicznych - z motorami i quadami na czele. Z jednej strony, to taka typowa kobietka - strojnisia, ale z drugiej - istny mały łobuz ;-))
 
 
 
 
W każdym razie, weekend należał do intensywnych, ale bardzo udanych a ja czuję się naładowana pozytywną energią na cały nadchodzący tydzień. I nawet święta mi już nie straszne ;-))
A jak Wasze weekendy?
 
 
Udanego tygodnia wszystkim i dziękuję Wam bardzo, że do mnie zaglądacie! :-))
 
 
 
 

1 komentarz:

  1. U mnie już wszystko gotowe, prócz jedzenia oczywiscie ;) Świeta i tak spedzamy w rozjazdach u rodzin T. wiec nie mam za wiele przygotowań :)) Pieknie wygladają te kolorowe jajeczka pod szkielkiem :)
    Miłego poniedziałku

    OdpowiedzUsuń