niedziela, 1 lutego 2015

Hello February!

 
 
No i jest. Luty.
Miesiąc jeszcze zimowy, jeszcze mogący nam nieźle przymrozić nosy i posypać białym puchem, ale jednak, jak dla mnie- luty to już wyznacznik zbliżającej się wiosny.
 
 
 
 
Już nie tonę w egipskich ciemnościach, rano w drodze do pracy witają mnie bajkowo kolorowe wschody słońca, a latarnie zapalają się dopiero, jak wchodzę popołudniem do domu. Na nowo chce mi się żyć, działać, śmiać się i spotykać z ludźmi. W lutym coraz częściej wygrzebuję się spod ciepłego kocyka i mam ochotę w ogóle wychylić nos z domu. Wraca energia i radość życia.
 
 Tym bardziej cieszy, że styczeń w tym roku minął mi w tempie kosmicznym. Z naszego domu poznikały w końcu resztki świątecznych dekoracji, pomału przearanżowuję nasze cztery kąty i rozmyślam, co by tu dalej usprawnić ;-)
 
 
 
 
W planach mam ustawić w końcu w salonie jakiś regał/półki na książki ( biedne, od przeprowadzki leżą w kartonach ). Marzy mi się też nowy narożnik - wyrosłyśmy wreszcie z etapu brudzenia łapkami wszystkiego wkoło, także czas najwyższy podjąć ryzyko kupna jasno szarego lub kremowego mebelka ;-)
 
Chciałabym także dokończyć urządzanie pokoiku mojej córci - zawiesić jakieś półeczki, przeorganizować miejsce na zabawki, kupić kosze i koszyczki oraz może jakiś dywanik.
 
Tyle planów. Dziś czuję, że zapału i energii wystarczy mi na wszystko - jak to będzie z czasem i możliwościami, to już inna bajka...
 
Tymczasem zostawiam Was z przepisem na niezawodne i pyszne faworki ( oczywiście, mojej mamy ). A to dlatego, że początek lutego uświadomił mi o trwającym jeszcze karnawale, który miałam w tym roku wykorzystać, a w rzeczywistości o nim kompletnie zapomniałam ;-)))
 
 
 
 
Zamiast szaleństw na parkiecie, mieliśmy dziś szaleństwo konsumpcyjne - w końcu nie samą wodą i sałatą człowiek żyje ;-) Wam również polecam odrobinę tego szaleństwa i tym samym, udanego i smacznego tygodnia Wam życzę! :)))
 
 
Faworki ( chruściki ):
 
- 3 żółtka
- 3 czubate łyżki kwaśniej śmietany ( najlepiej 18% )
- 2 szklanki mąki
- olej roślinny do smażenia
- cukier puder do posypania
 
Z podanych składników szybko zagnieść elastyczne ciasto. Wałkować na cieniutkie placki, ostrym nożem wykrawać 5-6 centymetrowe, cienkie paski. Na środku każdego paska zrobić nacięcie i "przewinąć" przez nie jeden koniec, wywijając jak kokardkę.
W międzyczasie rozgrzać na patelni olej i smażyć w nim partiami, na rumiano chruściki - muszą być całe zanurzone w oleju. Aby nie wpijały tyle tłuszczu, do ciasta możemy dodać odrobinę czystej wódki/spirytusu.
Po wyjęciu przełożyć na ręcznik papierowy do odsączenia, wystudzone posypać obficie cukrem pudrem.
 
Smacznego!